(Recenzja #30) Eyedea/DJ Abilities - E&A
Osoby tworzące to CD - Eyedea, DJ Abilities
Tytuł płyty - E&A
Wytwórnia - Epitaph Records, Rhymesayers Entertainment
Rok wydania - 2004
Smutno
Jest to taki... Był to taki... Amerykański Junes? Z Minnesoty zamiast Małopolski? Myślę że można tak powiedzieć, bo był to emo rap w dobrym stylu (Huczu still is pizda) poruszający te 'smutne' tematy od dobrej technicznie strony, a te bity? O.M.G. polecam zapoznać się z Sixth Sense czyli płytą duetu E/A nagraną w 1995, wydaną w 2011, serio, lepiej rapujących dzieciaków nie znajdziecie. Co ciekawe, Eyedea za życia prezentował dwie twarze, albo nawet 3, z tym że ta trzecia była przerostem tej 'drugiej smutnej', bo pierwsza objawiała się na freestyle'u. Ale jak to? No tak to, Mickey władał dwoma stylami, które koniec końców miały tylko jedną okazję do przecięcia się, w 2009 na EP'ce pt. 'Duluth Is the Truth' rok przed (chyba) samobójstwem. Wesołym freestylowcem był w okolicach 2000, na pisankach w studio, ten humor przestał objawiać w około 2002, aby powoli iść w co raz smutniejszy klimat. W 2009 wydał także z Abilitiesem album 'By The Throat' który był... emo rock rapem? W każdym razie - miał potężnie różne fazy. Wracając do EP'ki Duluth, człowiek nie traci do końca życia tego mistrzowskiego składania na wolno (Eldo np.) a że Ajdija miał taki kaprys, to sobie zrobił całą płytkę na wolno, no i jest to oficjalnie najsmutniejsze free jakie ten świat dostał. Ale co ja wam będę plótł, najlepiej poczytać o tym na Wikipedii i przesłuchać losowych utworów z jego wszystkich rzeczy, bo jest to kawał interesującego (bo nie zawsze dobrego) materiału. Np. większość płyty 'E&A Road Mix' była nagrywana na żywo, po prostu, były to nowe teksty, ale jedyna forma w jakiej zostały zapisane - to koncerty, czemu w pl nikt tak nie robi?
E&A
Trochę odbiegliśmy od tematu, co? Same bity na płycie są jednymi z lepszych jakie słyszałem na zachodzie, po prostu, Abilities z miejsca trafił do czołówki amerykańskich producentów, odkąd go pierwszy raz usłyszałem (z dwa dni temu) a nawijka Eyedea'i właśnie TAK SOBIE pasuje do tych mniej pesymistycznych bitów, dobrze że na youtube wisi instrumentalka, tak przy okazji, kupuję sobie ten cedek za kilka dni, bo to jedyny od niego jaki wisi na allegro, niby jest Natural Born (5x lepsze od tego) na eBay'u za 6 dolków, ale nie mam opcji zamawiania zza granicy, taki bank, a Adam, pozdro wariacie, się obija i nie chce mi tego ogarniać :/ No to pora na rutynowe ocenki, acz uważam że jest to płyta bardzo... indywidualna? Obejrzyjcie nowe video na kanale Włodka Markowicza, gdy mówi o muzyce jako portalu w Diablo, otwieranego przez inną osobę - do twojego świata, no to o to mi chodzi. Spójność jest spoko tylko dlatego że bity były robione praktycznie rzutem na taśmę za jednym/dwoma posiedzeniami, a stylówka Majkiego była wtedy bardzo wyrównana, doskonale wiedział o co mu chodziło. Właśnie! Narysowałbym taki wykres jak w poprzedniej recce, bo on jakby cały czas schodził w dół od strony humoru, bitami to był co raz bardziej... rock? Potem na początku 2010 wyszła EP'ka 'When In Rome, Kill The King' która... w ogóle nie była rapem? Tylko jakimś śpiewem i gitarami? Nie wiem o co mu chodziło czasami, ale znowu - posłuchajcie sami, oceńcie to i sami sobie stwórzcie taki wykres. Flow jest od strony technicznej przeciętne (tylko na free latał jak demon) ale tematy są podjęte bardzo spoko, taka pozytywna 7 będzie. Gościnek chyba nie ma? W sensie to nie jest napisane, ale jak słuchałem to gdzieś tam Oddjobs się przewija, nie mam pojęcia, ale Oddjobs'i są serio spoko raperami, więc jak byli to fajnie było. Bity... Abilities zuchu, wracaj do beatmakingu! Skrecze so, spoko so. O, teraz sprawdziłem, Carnage tylko na feacie był w Star Destroyerze, który gdyby nie ten przerywnik pozytywny w połowie numeru, to bym serio się ich bał, a tak to widać że lekka sztampa, ale zajebiście popłynął, no nie można mu tego odjąć, pomimo że nie mam pojęcia kto to, brzmi jak jakiś protoplasta JMT i AoTP, problem jest taki, że jest prawdopodobnie młodszy od Esoterica czy Vinniego xD, ale stylówkę ma - takie prawilny protoplasta, wiadomo. Wizualnie jest tak sobie jak na dzisiaj, ale jak na 2004? Ta okładka jest kozacka, nawet w 2010 by uszła za 'przyciągającą uwagę' bo widać że grafik nie przywalił po kątach i zrobił spoko robotę. No, chyba tyle, nie wiem co więcej napisać, polecam zapoznać się z tym materiałem i samemu sobie wystawić to co czujecie. Ale dziś byłem wylewny, postaram się być takim częściej, bo jak patrzę na te recenzje na CGM czy innym Glamie, to nie wiem czy oni serio tak potrafią pisać, czy leją wodę za pomocą słabych metafor, tutaj macie pure-truth, podziemie blogerskie, wiadomo. Nie chcę stać się jakimś clownem quasi-recenzji, ale będę pisał chyba w ten sposób, aby nie przesadzać w obie strony.
Trzy najlepsze utwory - Now, One Twenty, E And A Day
Spójność albumu - 8/10
Flow - 7+/10
Podejmowane tematy - 7+/10
Gościnne zwrotki - 8/10
Bity jako całość - 9+/10
Scratche, cuty - 9/10
Odczucia wizualne (okładka itp.) - 9/10 w 2004, teraz bym dał 7/10
Ocena końcowa - 8/10 czyli przeciętniak wśród najlepszych. Gdyby to były same instrumentale, dałbym 9+, ale no, te piękne produkcje praktycznie zjadają Eye'a, schodzi na drugi plan, jak perkusja w jazzie, może to dobrze?
Komentarze
Prześlij komentarz